Czyż frędzle nie są wdzięczne? Niby nic, takie dyndające sobie nitki, a ilu projektantów mebli, lamp i ubrań uległo ich czarowi, uległam i ja. Kupiłam więc taśmę z frędzlami w pasmanterii. Pierwotnie chciałam jej użyć do ozdobienia lampy, ale kolor nie ten, zbyt się odcinał (brudny róż i biel). Myślałam, myślałam i wydumałam, że do abażuru dorobię chwosty. Kordonek w kremowym kolorze czekał w szufladzie.
Nie chcę Was zamęczać metodologią produkcji chwostów, zapewne zrobiła to już przede mną niejedna blogerka. Przedstawiam tylko najważniejsze informacje.
Przedmioty absolutnie niezbędne:
- lampka z abażurem (moja jest z IKEA),
- kordonek w kolorze abażuru,
- kawałek kartoniku docięty na długość chwostów, moje chwosty mają ok. 7 cm,
- nożyczki, igły i inne niebezpieczne narzędzia ;)
By stworzyć jeden chwost, nić na kartonik nawinęłam 30 razy. Chwostów zrobiłam 15 sztuk.
Zaczęłam od przyszycia 3 chwostów w równych odstępach do materiału rozciągniętego na stelażu abażuru, kolejne doszywałam pomiędzy nimi do "luźnego" materiału. Dzięki temu chwosty są regularnie rozłożone. Tyle.
Oto co zrobiłam z białą taśmą z frędzlami, różowa jeszcze czeka. Wiem, że mogłam kupić coś gotowego np.: śliczne lusterko z H&M Home, ale ile mam teraz satysfakcji, że własnoręcznie docięłam taśmę! ;-) Przepiórcze piórka znalazła Lena (mój adpociak, więcej o niej tutaj), nie będę sobie przypisywać jej zasług.
Marysia Kowalska
Komentarze
Prześlij komentarz