Kolejna adopcja - historia Draco

Mój pies
Draco
Pewnego środowego wieczoru, gdy relaksowałam się na trasie, naszła mnie pewna myśl - “Przejrzyj ogłoszenia adopcyjne psów we Wrocławiu”. Nie wiem czy wpłynęło na mnie wypite wino, czy upojenie pięknem nieba o zachodzie słońca, ale posłuchałam intuicji. Za kilka chwil siedziałam już z nosem w anonsie o półtorarocznym piesku z tego samego schroniska, z którego przygarnęliśmy Lenę (zdjęcia z charakterystyczną czerwoną ramką). Jednak rozum krzyczał, to zły czas, czas innych problemów, po co ci kolejny?! I tak minął czwartek i połowa piątku. Mąż w piątek wieczorem nie wytrzymał (on bardzo chciał) i zadzwonił, jednak opiekunka ze schroniska nie mogła rozmawiać w tej chwili. Mówię mu: „To znak, że mamy go nie brać. Zły to czas. Ciemne chmury nad nami. Jak nie oddzwoni, dostaniemy wiadomość od Losu, że nie to nam pisane.” Zuchwale postanowiłam zadecydować, co stanie się ową wiadomością. Los zagrał mi na nosie. Tego wieczoru wybraliśmy się z Leną do Leroy Merlin (nie wiem czy wiecie, ale tam można wchodzić ze zwierzakami). Pan na kasie zaczepiał Lenę, a gdy podeszliśmy płacić wdał się z nami w rozmowę. Mówił, że ma podobnego do Leny pieska, pokazał zdjęcie. I zaczął opowiadać, o drugim, którego niedawno przygarnął, że bał się, bo miał już jednego i nie wiedział, jak to będzie, bo adoptował w ciemno, i że to była jego najlepsza decyzja, bo psy są teraz nierozłączne. A my staliśmy jak zaczarowani, jedynie słuchając. Skąd on wiedział, co jest w naszych głowach? Skąd? Zadzwoniliśmy do schroniska natychmiast po wyjściu, na parkingu, obładowani zakupami. Wszystko to było nieważne, bo ten znak był jak oświecenie. Pies na szczęście był dostępny. Widocznie czekał, aż się obudzę i zrozumiem, że to instynktem, a nie strachem, trzeba się kierować.

Moja opowieść może zabrzmieć nierealnie, cóż, tak było. Psa odbieraliśmy pod wieżowcem Sky Tower (to schronisko/fundacja przywozi cyklicznie psy do Wrocławia, w przypadku Leny opis charakteru się potwierdził, oczywiście przed decyzją o adopcji Draco upewniliśmy się, jaki pies ma charakter). 
Ujrzałam go, już podczas parkowania. Drzwi do vana z klatkami były otwarte, patrzył prosto na nas, jakby wiedział. Podeszliśmy do auta z pieskami, ludzie odbierali swoje nowe pociechy, On machał do nas ogonem i pukał w drzwi klatki. Poszedł z nami, jak stary przyjaciel, przez całą drogę do domu leżał z głową na moich nogach. Z Leną dogadali się jeszcze tego samego dnia, bo jest tak jak ona łagodny, towarzyski i żywiołowy.
Lena i Draco
Wyróżnia go jednak większa niż u Leny potrzeba bliskości z człowiekiem. Jeśli jesteście ciekawi, jak ich relacje ewoluują zapraszam na mój profil na Instagramie.
Adoptując psa ze schroniska, należy założyć, że zwierzę może mieć pewne problemy zdrowotne i behawioralne. Na przykład Lena miała kłopoty z gardłem, prawdopodobnie złapała coś zanim jeszcze trafiła do schroniska. Po 2 tygodniach leczenia wszystko minęło. Sunia była lękowa. Oba psy przyjechały bardzo chude, nie ma się co dziwić, do przytuliska trafiają najczęściej z ulicy lub są zabierane od ludzi, którzy nie darzyli ich miłością. 
Na początku dawkowaliśmy im jedzenie, żeby nie dostały niestrawności. W przypadku Leny musieliśmy też dość długo szukać odpowiedniej karmy, bowiem nasza dziewczyna jest uczulona na zboża. Draco jest z nami od niedawna, niepokoi nas jednak kondycja jego sierści, wybieramy się z nim do weterynarza zrobić podstawowe wyniki z krwi. Oby to był tylko brak mikroelementów. 
Adoptując psa, pamiętajmy o jego przeszłości, trzeba okazać mu dużo wyrozumiałości. Miał ciężkie życie, nagle dostał szansę, nie oznacza to jednak, że zmieni on swoje przyzwyczajenia z dnia na dzień. Wszystko wymaga czasu. Warto poczekać.

Marysia Kowalska

Komentarze

  1. Masz Wielkie Serce Marysiu (mąż też :)) Lena również, bo widać, jak kocha Draco :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Lena, to najłagodniejszy pies jakiego miałam i ma wiele cierpliwości, zwłaszcza dla swojego gatunku. :)

      Usuń

Prześlij komentarz